czwartek, 5 listopada 2015

Na tropie bobrów...


 Puszcza Piska kryje w sobie wiele ciekawych miejsc. Jest największym kompleksem leśnym na Mazurach i na jej terenie jest wiele rezerwatów. To prawdziwy raj dla zwierząt.

 Fragment wkopanego w las jeziora przez bobry zamieszkujące jezioro Wejsunek od lat. Las częściowo na tym ucierpiał, nie wszystkie drzewa przetrwały nadmiar wody która zalała dość spory kawał leśnego terenu. A bobry mają tu swoje królestwo ale nie tylko one...

 Wszędzie grząsko, błotniście i bagiennie. Trzeba uważać, żeby się nie zapaść, bez kaloszy ani rusz!

Bobry są bardzo dokładne w tym co robią. Zazwyczaj tak ścinają drzewo, że wpada do wody bądź upada w stronę danego akwenu. Prawdziwi drwale od urodzenia ;-)

 Czasami zetną jakieś drzewa i je zostawią... Ciekawe co im się w nich nie spodobało? Może zapomniały? Rozmyśliły się? Hmmm...

 To też zostawiły ale chociaż zdjęły z niego korę ;-)

 Żeremie na jeziorze Wesołek (Wierszołek) zaprojektowane z bobrzą fantazją i precyzją... Wszystko dokładnie przemyślane, udekorowane.

 Gałęzie drzew i roślin + mech + muł z jeziora = gustowne bobrze mieszkanko. Żeremia osiągają od 1 do 3 metrów wysokości ze średnicą do 12 metrów. To będę pewnie jeszcze rozbudowywać.

 Ciachnięcie przy ciachnięciu. Piękna robota.

 Myślałam, że bobry ścinają tylko drzewa liściaste bo nie ma w nich żywicy. A tu taka niespodzianka, najwidoczniej lepka sosnowa żywica wcale im nie przeszkadza, ciekawi mnie tylko czy nie zalepiają im się ząbki... Hmmm...

 Ciekawa jestem ile dni zajmuje im ścięcie takiego dużego drzewa... A może są w stanie zrobić to w jedną noc?!

 Pościnane, oskrobane z kory gałązki, czekają poukładane na brzegu na dalsze prace budowlane...

 Ale bałagan! Ale takie są właśnie uroki każdego placu budowy ;-)

Uwielbiam zapach świeżo ściętego drzewa, świeżej żywicy, działa na mnie tak kojąco. Może na bobry reż?! ;-)

 Kiedyś krążyły plotki, że bobry polują na ryby i sama żyłam długo w tym przekonaniu. Jednak nic bardziej mylnego, ich jadłospis składa się z roślin wodnych takich jak grążel czy trzciny, z gałązek drzew, łyka, kory. Nie pogardzą też liśćmi czy korzonkami. Ich menu jest dość obszerne.

A na koniec bóbr we własnej osobie płynący środkiem jeziora wieczorową porą... Może przy odrobinie szczęścia następnym razem uda mi się zobaczyć go nieco bliżej ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz